Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Zwolnieni

Burza w sercu, rozszalała i wściekła zagłusza wszystko wokół, deszcz już dudni, o szyby stuka, wdziera się, szklane mam oczy. Jak poskromić te żywioły? skryć emocje, ścisnąć w dłoni, opanować serca bicie, drżenie rąk, drżenie w głosie, jak poskromić, jak wygłuszyć, jak nakazać burzy spokój? Wiatr rozrywa na strzępy, rozrzuca, poukładane życie, wiedziałam co będę robić, myślałam, że zaplanowałam już przyszłość! Jaka będzie jutro pogoda? nieco zamglona, dziś w półmroku moja dusza jest pogrążona. Jaka będzie jutro pogoda? niektórym słońce dziś świeci, innym gradowa chmura nad głową wisi. Burzowe dni wiatr kiedyś rozpędzi, serce mocniej zabije z radości, wyłoni się z mroku iskierka, z której ogień będzie można rozniecić. Pogoda jest jednak zmienna, wrażliwym duszom serce nie wytrzyma, zamarznie albo się zatrzyma.

MALINY

Na bladej dłoni czerwone maliny, wśród zielonych liści czerwone maliny, ukryte, zroszone deszczem. Na bladej skórze, sok malinowy ślad pozostawiły czerwone maliny, soczyste i słodkie kiedyś były. Na bladej skórze, czerwone zadrapania, tego winowajcy, który owoce podkrada. Krzew cały już ogołocił, z czerwonych malin, które wspomnienie każdego lata przywołują. Na bladej dłoni czerwone maliny, w ogrodzie przed domem,  pot spływa po skroni, pszczoła pod liściem, pająk też się ukrywa. Zbieramy razem maliny, do pojemnika po śledziach, do kubka, do dzbanka, kot przygląda się ukradkiem, buja się malina czerwona. Zbierałyśmy razem maliny, z babcinego ogródka, rosła ich tam cała gromadka, posadzona przez dziadka. Maliny wycięto, dziadka pochowano, nic z dawnego sielskiego życia nie pozostało. A przecież takim się wówczas nie wydawało.

WIATR

Muskający skórę wiatr, zwiewający z głowy żal, ciepły chłód na policzku, ciemność skrywająca ból. Zapomniany świat, ten który trwa i trwa. Lubię ten mróz, te zimne dni, te szare chmury. Gdy wolniej płynie czas, gdy deszcz stuka o mury. Zmywa winy niewinnych istot, przynosi ukojenie. Zanim zapadnie zmrok, czyste mam sumienie. Piasek unosi z ziemi, wiruje i opada. Porusza drzewami, muzykę dla uszu stwarza. Uspokaja duszę sponiewieraną, myśli poukładać pozwala. Lubię ten chłód, który ciepło wyzwala. Rozgrzewa serca, jak gorąca czekolada. Porusza zmrożone dusze, topi lód, który nas otacza. Zanim wzejdzie słońce, opadam na kolana. Plącze włosy na głowie, oczy też zasłania. Zrywa ubranie, szamocze się i uspokaja. Czasem zaświeci piorunem, rzuci błyskawicą. Chmury całe niebo przysłonią, mrokiem. Lubię ten mróz, lubię ten chłód lodowaty oczy na świat otwiera, rozbudza serca, wybudza całe ciało z uśpienia. Zanim powiem do widzenia, szukam spełnieni...