Muskający skórę wiatr, zwiewający z głowy żal,
ciepły chłód na policzku, ciemność skrywająca ból.
Zapomniany świat, ten który trwa i trwa.
Lubię ten mróz, te zimne dni, te szare chmury.
Gdy wolniej płynie czas, gdy deszcz stuka o mury.
Zmywa winy niewinnych istot, przynosi ukojenie.
Zanim zapadnie zmrok, czyste mam sumienie.
Piasek unosi z ziemi, wiruje i opada.
Porusza drzewami, muzykę dla uszu stwarza.
Uspokaja duszę sponiewieraną, myśli poukładać pozwala.
Lubię ten chłód, który ciepło wyzwala.
Rozgrzewa serca, jak gorąca czekolada.
Porusza zmrożone dusze, topi lód, który nas otacza.
Zanim wzejdzie słońce, opadam na kolana.
Plącze włosy na głowie, oczy też zasłania.
Zrywa ubranie, szamocze się i uspokaja.
Czasem zaświeci piorunem, rzuci błyskawicą.
Chmury całe niebo przysłonią, mrokiem.
Lubię ten mróz, lubię ten chłód lodowaty
oczy na świat otwiera, rozbudza serca,
wybudza całe ciało z uśpienia.
Zanim powiem do widzenia, szukam spełnienia.
Komentarze
Prześlij komentarz