Był sobie koń o imieniu Słoń był sobie słoń, który rżał jak koń Który kim więc był, koń był słoniem czy słoń koniem? Była sobie mucha, co wyła do korzucha był też sobie wilk, ale się zgubił i zgnił Z którego więc lepszy pożytek, z muchy co wyje czy wilka, gdy gnije? Był sobie i lew, ten wyłysiał i zdechł Była sobie pantera, ta wyblakła z niechcenia Które więcej odwagi miało, lew co zdechł czy mdła pantera? Była sobie też ważka, ta z niecnoty się rozpadła Był też sobie żuk, ale się przewrócił i zgniótł Które lepsze życie miało, skoro żadne nie przetrwało? Był też sobie paw, ale zgubił oko i do stawu wpadł Był sobie i skunks, lecz puścił bąka i nagle znikł Czyjaż wina większa była, czy natura zawiniła? Przyszedł i człowiek, konia wykorzystał, słoniem się zabawił Muchy wytępił a wilka zabił, lew go przestraszył, więc pantery nie zauważył Ważkę zgniótł butem, a żuk go omamił, pawia udobruchał a skunksa zostawił.
Wszystko co tu znajdziecie będzie wytworem mojej wyobraźni, czasem zaś odbiciem świata, takim jakim ja go widzę. Na blogu publikuję trochę swojej pisaniny. Z czasem tematyka będzie ewaluować, może będzie więcej o życiu, trochę więcej obrazów. Zobaczymy ... to takie moje miejsce do pokazania siebie.