Przejdź do głównej zawartości

Question at night

Ciąg dalszy poezji M. Babitsa (czyt. Babicza).

Często zdarza mi się rozmyślać nocami. To najlepsza pora na przemyślenia z całego dnia czy nawet minionego tygodnia. Cisza i ciemność sprawiają, że myśli same napływają do naszej głowy. Wtedy też, moim zdaniem, wpadamy na najlepsze pomysły i rozwiązania.

MICHALY BABITS
QUESTION AT NIGHT

As twilight softly turns to sombre brown,
you see a velvet-silky eiderdown
spread slowly by an otherworldly nurse
to tuck in tight the sleepy universe
so caringly, that not a periwinkle
is blemished by as little as a wrinkle,
that butterflies remain perfectly painted,
their double wings so delicately decked
and not a single rose petal has fainted
wrapped in the shades that comfort and protect,
and in such soft repose they meditate,
unconscious of the velvet-silky weight:
on nights like this, wherever you should roam,
or muse inside your melancholy home,
or in a tearoom, by the setting sun
watch as they light the gas lamps one by one,
or walk your dog, and wearied by the climb
halt as the lazy moon begins to wane,
or drive along a dusty country lane,
your coachman nodding off from time to time,
or sail upon the sea, as pale as parchment,
or sprawl along the bench of your compartment,
or amble through a foreign city square,
entranced by gazing idly at the glare
of street lamps stretching many-many miles
in accurately even double files,
or cross the Grand Canal, towards the Riva
where opal mirrors split the sunny flames,
to brood upon the blush of bygone fever,
remembering the sweet and sorry games
of seasons past, which like those lamps of yore
loom up some time and then they disappear,
remembrance that will linger evermore,
remembrance that’s a burden, yet so dear:
then lower your remembrance-burdened head
to contemplate the marble floor you tread:
and yet, in this delightful Paradise
the craven hearted question must arise:
why all this beauty, jewel, graven marble?
- you ask the question with dejected eyes -
oh, why the silk, the sea, the butterflies,
and why the evening’s velvet-silky marvel?
and why the flames, the sweet and sorry games,
the sea, where farmers never sow a grain?
and why the ebb and tide of swelling waters,
and why the clouds, Danaos’ gloomy daughters,
remembrances, the past in heavy chain,
the sun, this burning Sisyphean boulder?
and why the moon, the lamps shoulder to shoulder
and Time, that endless ever-dripping drain?
or take a blade of grass as paradigm:
why does it grow if it must wilt sometime?
why does it wilt if it will grow again?


and hungarian original version

ESTI KÉRDÉS

Midőn az est, e lágyan takaró
fekete, síma bársonytakaró,
melyet terít egy óriási dajka,
a féltett földet lassan eltakarja
s oly óvatossan, hogy minden füszál
lágy leple alatt egyenessen áll
és nem kap a virágok szirma ráncot
s a hímes lepke kényes, dupla szárnyán
nem veszti a szivárványos zománcot
és úgy pihennek e lepelnek árnyán,
e könnyü, síma, bársonyos lepelnek,
hogy nem is érzik e lepelt tehernek:
olyankor bárhol járj a nagyvilágban,
vagy otthon ülhetsz barna, bús szobádban,
vagy kávéházban bámészan vigyázd,
hogy gyujtják sorban a napfényü gázt;
vagy fáradtan, domb oldalán, ebeddel
nézzed a lombon át a lusta holdat;
vagy országúton, melyet por lepett el,
álmos kocsisod bóbiskolva hajthat;
vagy a hajónak ingó padlatán
szédülj, vagy a vonatnak pamlagán;
vagy idegen várost bolygván keresztül
állj meg a sarkokon csodálni restül
a távol utcák hosszú fonalát,
az utcalángok kettős vonalát;
vagy épp a vízi városban, a Riván
hol lángot apróz matt opáltükör,
merengj a messze multba visszaríván,
melynek emléke édesen gyötör,
elmúlt korodba, mely miként a bűvös
lámpának képe van is már, de nincs is,
melynek emléke sohse lehet hűvös,
melynek emléke teher is, de kincs is:
ott emlékektől terhes fejedet
a márványföldnek elcsüggesztheted:
csupa szépség közt és gyönyörben járván
mégis csak arra fogsz gondolni gyáván:
ez a sok szépség mind mire való?
mégis arra fogsz gondolni árván:
minek a selymes víz, a tarka márvány?
minek az est, e szárnyas takaró?
miért a dombok és miért a lombok
s a tenger, melybe nem vet magvető?
minek az árok, minek az apályok
s a felhők, e bús Danaida-lányok
s a nap, ez égő szizifuszi kő?
miért az emlékek, miért a multak?
miért a lámpák és miért a holdak?
miért a végét nem lelő idő?
vagy vedd példának a piciny füszálat:
miért nő a fü, hogyha majd leszárad?
miért szárad le, hogyha újra nő?
(1909)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dewajtis, Maria Rodziewiczówna

Tożsamość przodków zaklęta w naturze Powrót do korzeni, do rodzimej literatury, która kiedyś była bardzo popularna, dziś wyparta przez takie gatunki jak powieści fantasy czy kryminały. Być może to zmęczenie materiału, być może zupełny przypadek . Tytuł sam w sobie nic nikomu nie mówi, ani to imię, ani rzecz, ani miejsce. Niepozorna książeczka z dopiskiem "Klasyka literatury kobiecej tom 2", oznacza tylko tyle, lub aż tyle, że na kolekcję powieści Marii Rodziewiczówny składają się 24 tomy, nie oznacza to 24 powieści, niektóre bowiem mają dwie części, np. powieść "Klejnot". Niewiele wiedziałam o samej autorce, o jej powieściach również, opis z okładki znacząco pomocy nie był. I tak oto rozpoczęła się moja przygoda z Marią Rodziewiczówną. Do dziś wyszukuję w Internecie ciekawostki na temat autorki, i odnajduję wiele wątków biograficznych w jej powieściach. Wspomniany bowiem " Dewajtis " istnieje naprawdę.  Kilka słów o autorce, Maria Rodziewicz...

Księżycowa

W poświacie księżyca snuję rozważania, czy On w ogóle coś oznacza?  Irytująco się przygląda, reflektor skierowany wprost na mnie. To tylko moje urojenia, innym też w okna zagląda, szuka, szmera gdzieś w zakamarkach, wie, że ja też mu się przyglądam. Gasi nawet gwiazdy, przyćmiewa słońce, taki niepozorny, a jaki odważny! Ukrył się za chmurami, za wiele już zdradził, oświetla mroki nocy, żegna się wraz z porankiem. Samotny wędrowiec, a wokół tysiące gwiazd. Wydają się tak blisko siebie, jakby gawędzili razem. Jakiż Głupiec, pomyślał sobie, jak wzrok może zwodzić! Zmienia się, dziś wygląda inaczej niż wczoraj, jutro będzie wyglądał inaczej niż dzisiaj. Pełni swoją nocną wartę - wieczny wartownik. Strażnik nocy, wysoko poza zasięgiem złych mocy. Nikt nie jest jednak nietykalny, szczególnie gdy tak kusi z oddali, wzbudza pożądanie, niebezpieczne zainteresowanie. Zgubi Go chluba, blask, którego on sam nie odczuwa.

Niezgodna, zbuntowana i wierna

DIVERGENT Veronica Roth Ostatnio zalewani jesteśmy destrukcyjnymi wizjami przyszłości. Powieści i filmy podejmujące tematykę przyszłości i tego jak będzie wyglądał świat za kilkanaście lat wyrastają ostatnio jak grzyby po deszczu, chociażby Intruz Stephenie Meyer, Igrzyska Śmierci Suzanne Collins czy popularny serial Revolution . Wszystkie te obrazy zakładają, że świat w którym żyjemy dąży do upadku ludzkości, że demokracja nie jest najlepszym systemem. Ocenę tego pozostawiam każdemu indywidualnie. Obrazy te zakładają, że w ludziach zwyciężą złe strony ich osobowości, dojdzie do wojny, upadku starego systemu oraz narodzin nowej cywilizacji powstałej z resztek ocalałych, która rozpocznie życie według zasad nowego systemu. Ów nowy lepszy system funkcjonować będzie jedynie przez pewien czas, bowiem i on okaże się niedoskonały jak i sam człowiek, jego twórca. We krwi mamy bowiem wolność i niezależność, której ograniczyć nie sposób.  Za przykład posłużyć mogą Igrzys...