Okres przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia ma w sobie coś wyjątkowego, wszyscy są szczęśliwi i uśmiechnięci w metrze, tramwaju, autobusach czy na ulicy. Już sam uśmiech na twarzy wywołują świąteczne ozdoby, migoczące światełka rozświetlające szare i ponure dotąd ulice. Przestaje nam przeszkadzać fakt, że tak szybko zapada zmrok, w końcu tylko wtedy można podziwiać wszystkie te cuda. Idąc ulicą nie mogę obojętnie przejść obok świątecznych dekoracji. Muszę "nacieszyć oko" choćby przez chwilę. Nie mówię tu tylko o bożonarodzeniowych dekoracjach, o które troszczy się miasto, czy też o tych z witryn sklepowych czy galerii handlowych, ale także o przystrojonych domach a nawet balkonach. Ludzie potrafią wyczarować niezwykłe kombinacje z użyciem światełek.
Renifery z tą piękną karetą jak z bajki o Kopciuszku można zobaczyć na Placu na Rozdrożu w Warszawie. Podziwiałam ją dłuższą chwilę, jest po prostu piękna. Choć nasuwa się pytanie, dlaczego to nie sanie Mikołaja :) Zdjęcia zrobiłam specjalnie na potrzeby tego wpisu, ale zaobserwowałam że niektórzy nieśmiało zerkają i chętnie też uchwyciliby ten widok lecz z jakiegoś powodu się wstydzą. Być może tego, że to niepoważne fotografować świąteczne dekoracje, przecież będą tu jeszcze przez jakiś czas a poza tym wrócą za rok. Jedna osoba potrafi swoim zachowaniem dać odwagę drugiej, chwilę po tym jak obeszłam renifery z każdej strony, pojawiło się już kilka osób które również postanowiły zabrać ten widok ze sobą i pokazać bliskim, którzy być może nie mają okazji go zobaczyć.
Jak tu nie kochać Świąt, przechadzając się mając nad głową taki rozświetlony parawan można poczuć się wyjątkowo. Mam przed sobą jeszcze wiele świątecznych dekoracji do zobaczenia, to tylko ich mała część. To przyjemny "obowiązek" każdych Świąt.
Niektórzy twierdzą, że to nie magia Świąt a jedynie sztuczny klimat tworzony przez galerie handlowe w celu "napędzenia" biznesu. Nie ma się co oszukiwać, Święta oznaczają zakupy, jednak czy kupowanie prezentów dla bliskich pod choinkę jest czymś haniebnym dla tego czasu. Osobiście lubię przechadzać się między sklepowymi półkami w poszukiwaniu świątecznych podarunków dla bliskich i przyjaciół, a rozbrzmiewające w tle świąteczne melodie sprawiają, że czuję podwójnie ten świąteczny klimat.
Gdy już nacieszę oko i ucho do szczęścia potrzeba jedynie ostatniego elementu, zapachu świątecznych wypieków i świeżej choinki. Święta Bożego Narodzenia czuć naprawdę wszędzie w sensie dosłownym i tym duchowym. Coś dla ciała i coś dla ducha.
A tak niewiele czasu już zostało, tylko śniegu jeszcze trochę mało.
Do następnego świątecznego wpisu.
Komentarze
Prześlij komentarz