Słodzę herbatę solą, doprawiam dania cukrem,
słodzę życie udręką, przemycam radosne chwile,
narkotyk chowam po kątach, zbyt drogi by dzielić się nim i tyle
upajam się pragnieniem, sycę głodem nie swoim,
patrzę na świat i nucę kołysankę głuchą,
nikt jej przecież nie słyszy
gdy nocą przechodzę w sen błogi.
Serce moje grzechocze, hula w nim wicher srogi,
byle dotrwać do końca, byle nie upaść w pół drogi.
Rozrywa mnie szczęście, wyciska soki ostatnie,
uszy mi krwawią ze śmiechu tego, którego nie słyszę.
Radość mnie gryzie, myśli krążyć nie ustają,
dążą do stanu po prostu, po środku i w drodze.
Nie chcąc być szczęśliwym, nie chcąc żyć w rozpaczy
chcąc normalności by celu nie zatracić.
Komentarze
Prześlij komentarz